"kto kontroluje teraźniejszość ten jest panem przeszłości". te słowa Gorge'a Orwella najlepiej ilustrują sens powstania tego filmu. bo ogląda się go znakomicie. byłem na nim kiedyś z dziewczyną w kinie, zrobił na mnie kolosalne wrażenie. bohaterstwo tej dziewczyny, żywe emocje - zupełnie jak u bohaterek Larsa von Triera. wszystko pozornie super.
ale mierzi mnie niestety bolesny fakt, mataczenia historii którego jesteśmy świadkami. otóż odnoszę wrażenie, że kinematografia niemiecka próbuje wybielić nieco historię swojego kraju na arenie międzynarodowej. przypomnienie u progu XXI wieku historii S.Scholl ma chyba na celu przedstawienie Niemców jako narodu rządzonego przez bandę tyranów, którzy to odpowiedzialni są za 2 wojnę i Holocaust, a nie obywatele, którzy byli przeciwko. ale co biedaczki mogli zrobić? młodzi Niemcy nie chcą pamiętać, że w wyborach parlamentarnych w 1933 90% społeczeństwa głosowało na Hitlera i NSDAP. podobny w swojej wymowie jest film o ostatnich dniach Hitlera - "Upadek" z 2003 roku, tam także hitlerowcy to przemili ludzie, ani mowy o tym że wymordowaliśmy 6 mln Żydów - tylko Hitler był be:) Niemcy są w tej chwili największą potęgą Europy to mogą lansować swoją wizję przeszłości. taki los:) my najwyżej Katyń możemy nakręcić, bo źli Rosjanie byli "trendy" już w Rambo 2.